Lobbing. Przewodnik dla żółtodziobów
Lobbing to zjawisko, z którym mamy w Polsce problem - bo wchodzi w nasz kraj, jak w masło i zdaje się, że nikt nie ma tu uwag - zwłaszcza, gdy lobbują Big Techy. Czas dowiedzieć się, czym jest.
Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku!
Moja nominacja w kategorii “PRZYSZŁOŚĆ” w plebiscycie Ofeminin Influencer Awards 2023 wciąż czeka na Twój głos!
W ten sposób możesz wesprzeć moją pracę na rzecz wyjaśniania rzeczywistości cyfrowej i edukacji w sieci. Głosować na mnie można do 28 maja codziennie na stronie konkursu.
Jeśli podoba Ci się ten newsletter, chętnie czytasz teksty w serwisie TECHSPRESSO.CAFE, wpadasz do grupy na Facebooku lub na Instagram (zarówno mój prywatny, jak i ten przynależny do projektu) - wesprzyj mnie finansowo na Patronite lub przez BuyCoffeeTo. W ten sposób fundujesz sobie i innym dostęp do wolnych technologiczno-społecznych mediów, które nie biorą pieniędzy od polityków ani wielkich korporacji!
***
Firmy technologiczne lubią wskazywać nam na każdym kroku, że ich produkty ułatwiają nam życie. Jak poradzilibyśmy sobie podczas pandemii z nagłą koniecznością przeniesienia się na pracę i naukę zdalną, gdyby nie narzędzia typu Microsoft Teams czy Zoom? Jak byśmy przetrwali powszechne lockdowny, gdyby nie możliwość korzystania z rozrywki online (gdzie nagle przeniosły się instytucje kultury) i zamawiania jedzenia przez internet (gdyby nie to, wiele lokali by nie przetrwało)? Pandemia to jednak tylko jeden z przykładów tego, jak cyfryzacja działa na nasze życie, czego beneficjentami są oczywiście koncerny.
Siła wielkich firm technologicznych przez ostatnie dwie dekady rosła i dziś spółki takie jak Google, Amazon, Meta czy ByteDance (TikTok) cieszą się ogromnymi wpływami nie tylko w biznesie, ale i w polityce. Najlepszym przykładem może być niedawna wizyta w Polsce szefa OpenAI (twórcy modelu ChatGPT) Sama Altmana, który w swoim europejskim tournee lobbuje za najbardziej korzystnym dla siebie kształtem regulacji sztucznej inteligencji i straszy Unię Europejską, że wyjdzie z niej ze swoją firmą, jeśli okaże się, że wymogi Aktu o sztucznej inteligencji są dla niego nie do spełnienia (napisałam o tym tekst, tutaj).
Lobbing (również taki całkowicie bez klasy, jak ten wyżej opisany w wykonaniu Altmana - przez szantaż) to coś, do czego w Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych przywykliśmy. W Polsce jednak często wciąż nie potrafimy go dostrzegać na poziomie opinii publicznej, a warto - szczególnie dziś - wiedzieć, czym jest i umieć rozróżnić, gdzie działa.
Co to jest lobbing?
To przede wszystkim zjawisko dotykające wielu aspektów naszego życia. Występuje w polityce i gospodarce, ale także w kulturze, na różnych poziomach - od lobbingu w legislacji, po ten biznesowy czy nawet ideowy.
Ujmując rzecz nieco bardziej precyzyjnie, lobbing to wywieranie wpływu i wszelkie techniki komunikacji, które pozwalają taki zamiar realizować.
W Polsce jego obecność reguluje ustawa o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa (7 lipca 2005 r.). W myśl jej tekstu “lobbing to każde działanie prowadzone metodami prawnie dozwolonymi, zmierzające do wywarcia wpływu na organy władzy publicznej w procesie stanowienia prawa”.
W Stanach Zjednoczonych lobbing reguluje Lobbying Disclosure Act z 1 stycznia 1996 roku. Prawo to jest znacznie luźniejsze niż w Polsce czy w innych krajach UE, bo w myśl przepisów z USA “lobbystą jest każdy, kto utrzymuje więcej niż jeden kontakt lobbingowy w Kongresie i spędza więcej niż 20 proc. czasu na zajęciach związanych z działalnością lobbingową”. Słowem - w USA lobbysta to zawód.
Dlaczego lobbyści istnieją?
Ujmując rzecz najkrócej - po to, aby wywierać wpływ i działać na korzyść reprezentowanej przez siebie grupy interesu, np. ingerując w proces stanowienia prawa.
Lobbyści to nie zawsze panowie w garniturach, których widzimy na spotkaniach biznesowych i w kuluarach instytucji publicznych - to często również osoby pracujące np. w NGO-sach, związkach zawodowych lub stowarzyszeniach branżowych agitujących na rzecz rozwiązań preferowanych przez określone segmenty rynku (np. branży telekomunikacyjnej czy medialnej).
Lobbystami są również osoby publiczne, takie jak dziennikarze, komentariat, influencerzy - jeśli realizują swoje lub zlecone (przez np. wielkie koncerny lub partie polityczne) interesy.
Wreszcie - lobbingiem mogą zajmować się agencje PR-owe, reklamowe, a także prawnicy lub byli dziennikarze, którzy są “konsultantami”. Mają szerokie kontakty, znają, kogo trzeba i wiedzą, jak dotrzeć do celu skutecznie, a do tego z klasą - to absolutnie znakomity materiał na lobbystów.
Na czym polega lobbowanie?
Na pośrednim lub bezpośrednim oddziaływaniu na rzeczywistość prawną. Na przykład - przez wzburzoną opinię publiczną (wówczas lobbystami mogą być dziennikarze lub aktywiści). Inną formą mogą być protesty - np. te sejmowe, kiedy to grupa chcąca zrealizować jakiś cel oddziałuje swoją obecnością na polityków i przy okazji na opinię publiczną poprzez media.
Warto tu wspomnieć, że wspomniana wcześniej opinia publiczna to istotny element w grze lobbingowej - bo to właśnie ona swoją aktywnością, niezadowoleniem, wzburzeniem, emocjami, może doprowadzić do odwrócenia się strony, na którą upada moneta - i np. wycofania się władzy z kontrowersyjnych decyzji (to samo w kontekście firm - znane są przypadki gniewu użytkowników, który przekładał się na wycofanie się z np. kontrowersyjnej aktualizacji jakiejś usługi).
Wykorzystanie opinii publicznej w lobbingu jest zawsze korzystne - kiedy coś udaje się zrealizować, zawsze można przedstawić to właśnie w świetle wyniku protestów, a nie pracy lobbystów (skutecznej).
Kto lobbuje w technologiach?
Wymienię z europejskiego podwórka.
USA - jak wspomniany już szef OpenAI, Sam Altman, a także jego koledzy z Doliny Krzemowej - przedstawiciele Mety, Google’a, Amazona, czy Apple’a. Siła tych firm dała się poznać m.in. w procesie prac nad Aktem o usługach cyfrowych, Aktem o rynkach cyfrowych czy słynnym RODO. To lobbing również doprowadził do “uwalenia” prac nad dyrektywą ePrivacy, która miała oddawać użytkownikom władzę nad metadanymi i pozwolić na ograniczenie śledzenia na potrzeby marketingu behawioralnego.
Lobbują też Chiny - i to bardzo mocno, by wspomnieć tylko o koncernach takich jak Huawei, czy ByteDance (właściciel TikToka). Taktyki chińskich podmiotów są bardzo agresywne i często jako dziennikarka doświadczałam w ich wyniku silnego niepokoju oraz presji - bo dla lobbystów chińskich firm liczy się każdy krytyczny artykuł i każda osoba, która “nie kupuje” narracji prezentowanych przez ich PR.
W Brukseli działa obecnie ponad 600 firm, grup i stowarzyszeń lobbingowych, które próbują wpływać na kształt polityki cyfrowej - na to, co dzieje się z naszymi danymi, z naszą prywatnością, z naszymi wyborami, samodzielnością i zdolnością do podejmowania decyzji w oparciu o własne przekonania, a nie te, które suflują nam algorytmy.
Dlaczego to ważne?
Bo dzieją się rzeczy takie, jak współpraca fundacji Martyny Wojciechowskiej Unaweza z TikTokiem, który odgrywając dużą rolę w negatywnym wpływaniu na zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży wybiela się aktualnie organizując “charytatywną” akcję mającą to zdrowie wspomagać. Napisałam o tym tutaj.
Bo w drodze jest Akt o sztucznej inteligencji - fundamentalnie istotne prawo, które w całej Unii Europejskiej ma stworzyć ramy dla stosowania systemów opartych o AI - i właśnie przeciwko proponowanym tam zapisom protestuje cudowtórca Altman, którego ChatGPT słusznie został wpisany na listę systemów wysokiego ryzyka.
Bo - jeśli będziemy dalej przymykać oczy na lobbing firm technologicznych - obudzimy się w rzeczywistości, w której wielomiliardowe inwestycje firm są realizowane częściowo z pieniędzy podatników, którym mydli się oczy cyfryzacją i korzyściami z programów dziwnym trafem realizowanych właśnie w zbieżności z tymi konkretnymi inwestycjami, a potem wychodzi się po przegranych wyborach przez obrotowe drzwi i wracając za kilka lat - z nowymi zadaniami od “przyjaciół z biznesu” do zrealizowania podczas kolejnej kadencji.
A może już się w niej codziennie budzimy?
Do przeczytania kolejnym razem;
Gosia Fraser
PS Pisząc ten materiał bazowałam na tekście, który opublikowałam na łamach CD24.PL tutaj oraz z wiedzy śp. znakomitego eksperta Jarosława Wereszczyńskiego.